2022 rok można porównać do maratonu, w którym pandemia resztką sił dobiega do startującej wojny na Ukrainie, przekazując jej pałeczkę odpowiedzialną za podwyżki cen, inflację i wszechobecną drożyznę. W mniejszym lub większym stopniu dotyka to każdej gałęzi gospodarki. Jak zatem prezentują się ceny usług w restauracjach lub hotelach na tle galopującego wzrostu cen gazu i prądu?
Przyczyny należy szukać dużo wcześniej
Nie złamał jej okres PRL-u, nie złamał jej okres transformacji po 1989 roku. Złamał ją rok 2022.
1% – tyle wynosi średnia podwyżka cen gazu dla gospodarstwa domowego od 1 stycznia 2022 roku. Jeżeli chodzi zaś o prąd jest to średnio 22%. Są jednak tylko liczby, które nijak mają się do realnych rachunków za prąd. Indywidualni dostawcy energii i gazu wyczuli koniunkturę, dzięki której dotychczas można było zrzucać wszystko na pandemię, a obecnie na konflikt za naszą wschodnią granicą. Wystarczy prześledzić sobie statystyki polskich potentatów paliwowych lub energetycznych, aby doczytać się, że jeszcze w lutym marże wynosiły 7-8%, a w marcu już nawet 35%. Podwyżka cen gazu uderzyła w odbiorców indywidualnych, spółdzielnie mieszkaniowe, małych i dużych przedsiębiorców.
Bywają przypadki, w których działalność utrzymywała się przez kilkadziesiąt lat. Nie złamał jej okres PRL-u, nie złamał jej okres transformacji po 1989 roku. Złamał ją rok 2022. W niektórych przypadkach rachunki podskoczyły nawet o 400-600%. Jak w takim przypadku ma zachować się przykładowy właściciel pizzerii, który płacił rachunek za gaz wynoszący 2000 zł, a teraz musi zapłacić 9-10 tysięcy?
Różnica kultur czy różnica branż?
Oczywistym faktem jest, że ceny żywności, a co za tym idzie, usług restauracyjnych rosną. Nie da się obecnie prowadzić restauracji lub hotelu nie uwzględniając tych wszystkich podwyżek. Nikt nie prowadzi interesu po to, aby do niego dokładać. Jednak ogromna część przedstawicieli tej branży chce obecnie wyjść na zero i po prostu jakoś przetrwać ten ciężki czas. Idąc do ulubionej restauracji w kwietniu nie zobaczymy druzgoczących podwyżek cen. Ktoś mógłby spodziewać się, że pizza, która kosztowała dotąd 30 zł będzie 3 razy droższa, skoro właściciel restauracji płaci 3 razy więcej za prąd i gaz. I tu właśnie zaczyna wyłaniać się granica pomiędzy podejściem małych przedsiębiorstw, a rynkowymi kolosami. Ci pierwsi chcą utrzymać się na rynku. Są też w pewien sposób związani ze swoimi klientami i mają z nimi bardziej bezpośredni kontakt. Poza tym zdają sobie sprawę, że ich restauracja, knajpa czy pub nie jest dobrem koniecznym, dlatego korzystanie z nich traktuje się w kategoriach przyjemności, a nie konieczności.
Dostawcy energii elektrycznej, gazu czy chociażby paliwa są zgoła odmienną grupą. Wiedzą, że ich usługi są ludziom po prostu niezbędne i bez względu na dyktowane ceny, zawsze będzie na nie popyt. To właśnie sprawia, że potentaci podnoszą swoje marże generując zyski, a właściciele restauracji podnoszą je nieznacznie lub bardzo często wcale.
Akceptacja podwyżek cen w społeczeństwie
Pojedyncze działalności gospodarcze nie mogą pozwolić sobie na żonglowanie cenami i marżami, ponieważ oznaczałoby to ich koniec w oczach klientów.
Polska to kraj, w którym społeczeństwo traktowane jest na zasadzie małych kroczków, tak aby uniknąć powszechnego oburzenia i protestów. Jeżeli nastąpiłaby jedna duża podwyżka cen prądu i gazu zapewne wywołałoby to powszechny brak akceptacji. Natomiast częste, aczkolwiek mniejsze podwyżki w pewien sposób przyzwyczają ludzi i zmiękczają negatywny odbiór społeczny takich działań. Osoby śledzące bieżące wydarzenia doskonale zdają sobie sprawę z podwyżek i nikt nie oczekuje, że restauratorzy i hotelarze będą utrzymywać dotychczasowe ceny. Porównując je do drożejących artykułów spożywczych i innych produktów ceny usług gastronomicznych wzrosły nieznacznie, co nie znaczy, że nie odczuwalnie. Mowa tutaj o proporcjach względem innych towarów i dóbr. Restauratorzy i właściciele usług gastronomicznych zmniejszają po prostu swoje marże, aby utrzymać się na rynku. Wiedzą, że jeżeli ktoś zobaczy paraliżujące ceny, to po prostu pójdzie do konkurencji.
W przypadku branż paliwowych lub energetycznych cena zawsze jest uśredniona. Bez względu na to jaki jest dostawca energii czy gazu, ceny będą podobne, więc przeciętny odbiorca nie ma zbyt wielkiego wyboru – kupuje, bo musi. Jeżeli chodzi o restauratorów to rynek jest zbyt duży, zróżnicowany i zindywidualizowany. W Polsce mało jest sieci restauracyjnych, a pojedyncze działalności gospodarcze nie mogą pozwolić sobie na żonglowanie cenami i marżami, ponieważ oznaczałoby to ich koniec w oczach klientów.
Ceny gazu i prądu mają zatem ogromny wpływ na restauratorów. Jest to oczywiście odczuwalne w cenach dla klienta końcowego. Jednak biorąc pod uwagę koszta jakie muszą ponosić właściciele, ceny nie są w większości przypadków aż tak wygórowane.